Wesprzyj wolne słowo kupując Naszą POLSKĘ, nr 51-52 (842-843), 20-27 XII 2011

a potem przeczytaj rozmowę z Grzegorzem Braunem, reżyserem filmu „Towarzysz generał idzie na wojnę”, rozmawia Mateusz Rawicz

Podkreśla Pan, że historię Polski trzeba napisać od nowa. Dlaczego?

To oczywiste, że np. uczciwej historii Trzeciej Rzeszy nie mogliby napisać byli nominaci NSDAP, ex-SS-mani, agenci Gestapo ani wychowankowie Hitlerjugend. A tymczasem polska historiografia (jak cała nauka polska) funkcjonuje do dziś w strukturach o stalinowskim rodowodzie (exemplum: Polska Akademia Nauk), a środowisko historyków ma do dziś takich nestorów, jak np. prof. Andrzej Garlicki (TW „Pedagog”), prof. Jerzy Kłoczowski (TW „Historyk”) czy prof. Andrzej Ajnenkiel (członek tzw. komisji Michnika).

Pilna potrzeba przeorania polskiej historii dotyczy – zresztą nie tylko tej tzw. najnowszej – propagandowe filtry, kolektywistyczne, antykatolickie stereotypy rzutowały wszak także na obraz Polski dawnych wieków. Przecież nawet ktoś tak szlachetny, jak Paweł Jasienica, pisał o Powstaniu Styczniowym w duchu „postępowo-rewolucyjnym” – czemu zresztą zawdzięczał „drukowalność” w PRL. Nie jestem zwolennikiem wyrzucania jakichkolwiek książek do śmieci – nieustannie sięgam przecież do historiografii peerelowskiej – ale niestety wciąż za mało jest książek, które bez zastrzeżeń podsunąć można dziecku, które pyta o przeszłość.

Występuje jednak ogromna dysproporcja sił. Np. na drukowane w masowych nakładach monstrualne kłamstwa i uproszczenia Andrzeja Friszke, jednego z nadwornych hagiografów „GWiazdy śmierci”, odpowiada jedna Justyna Błażejowska w przemilczanej książeczce dostępnej w niszowym obiegu. Tzw. środowisko milczy, kiedy urządza się polowanie z nagonką na nieliczne „samotne wilki”, jak śp. Paweł Wieczorkiewicz, czy linczuje się w mediach „wolnych strzelców”, jak Paweł Zyzak. Redaktorzy zamawiający w TVP otwarcie deklarują, że historia ich nie interesuje. Pierwszy film o żołnierzach antykomunistycznego powstania – „Historia »Roja«, czyli w ziemi lepiej słychać” Jerzego Zalewskiego – jest już od roku „półkownikiem” nr l III RP. Likwidowany jest właśnie „Biuletyn IPN” – który jaki był, taki był, ale po 10 latach sama marka ma już swoją wartość. To zresztą tylko jeden z przejawów wewnętrznej samopacyfikacji IPN, dokonującej się po cichu pod kierownictwem człowieka-gumy z Wrocławia, Łukasza Kamińskiego, pod obłudnym hasłem realizacji „testamentu śp. Janusza Kurtyki” i „ratowania substancji”. Notabene: łudząco podobna była retoryka konformistów stanu wojennego.

Jednym z wydarzeń, dla którego trzeba napisać prawdziwą historię, jest stan wojenny?

To jest „zbrodnia założycielska” aktualnego porządku w naszym postpeerelu. Gen. Cze-Kiszczak ma pełną rację, kiedy powiada: „Stan wojenny i »okrągły stół« – to dwa końce tej samej polityki”.

Od tamtego stanu wojennego minęło 30 lat. Wydaje się, że o tymwydarzeniu napisano i nakręcono już wszystko. Czy był sens tworzenia ko­lejnego filmu?

No, bez przesady. Czy kolejne seanse wynurzeń Wojciecha Jaruzelskiego na temat traumatyzujących rozterek, jakich nastręczyło mu przygotowanie i przeprowadzenie tej kolejnej w jego karierze zbrodni zza biurka, to ma być cała odpowiedź, na jaką Polacy w tej sprawie zasługują? A z drugiej strony, proszę zwrócić uwagę, że nawet skądinąd cenne, jakże nieliczne filmy, jak np. „Śmierć jak kromka chleba” Kazimierza Kutza, skrzętnie unikają jakichkolwiek personaliów nawet na poziomie „ślepego miecza”, a co dopiero tej „ręki”, która nim wymachiwała.

Tymczasem zbrodnicza, przywódcza i kierownicza rola Wojciecha Jaruzelskiego w tej ostatniej wojnie (nie licząc toczącej się aktualnie „wojny smoleńskiej”) z aspirującą do niepodległości Polską wciąż jest w historiografii i publicystyce niedowartościowana, marginalizowana. Narracja hi­storyczna wekslowana jest nieustannie na tory psychologizujacej dywagacji, zamiast trzymać się niezbitych faktów i logicznych wniosków płynących z analiz) dostępnych badaczom dokumentów.

A jest ich, wbrew pozorom, całkiem sporo. Mimo ogromnego wysiłku włożonego w niszczenie dokumentacji i rozmywanie istoty sprawy, zachowana i ujawniona już dokumentacja odsłania znacznie więcej niż chciałby to nam wmówić sam główny zainteresowany i wtórujący mu propagari-dyści „GWiazdy śmierci”.

Z inicjatywy kolegi-reżysera i producenta Roberta Kaczmarka, w filmie „Towarzysz generał 2”, czyli „Towarzysz generał idzie na wojnę” zebraliśmy i uporządkowaliśmy dostępne „dowody w sprawie” – materiały na ogół dobrze znane specjalistom, ale wciąż niedostatecznie spopularyzowane i nieprzenikające do szerszego kręgu zainteresowanych.

Jakie to materiały?

Przede wszystkim nieocenione archiwum Włodzimierza Bukowskiego (http://bukovsky-archives.net/), który mając 20 lat temu chwilowy dostęp do najtajniejszych dokumentów sowieckiego Politbiura, skopiował co się dało. Sięgnęliśmy do rewelacyjnych zapisków jednego z kremlowskich aparatczyków, Anatolija Czerniajewa, które do polskiej historiografii wprowadził prof. Bogdan Musiał (http://www.gwu.edu/~n-sarchiv/rus/Chernyaev.html). Cytujemy również tak obfitujące w ważne dla Polaków wątki i tropy .Archiwum Mitrochina”, które, choć miało już dwa polskie wydania, najchętniej jest przez post-peerelowską historiografię ignorowane. Swoją wiedzą dzielą się z nami inni wybitni specjaliści, m.in. Sławomir Cenckiewicz, który odsłania mechanizmy infiltracji i dezintegracji „Solidarności” przez bezpiekę cywilną i wojskową; Antoni Dudek, który kilka lat temu podał do druku słynną notatkę gen. Anoszkina, w której mowa o tym, jak Jaruzelski sam zabiega o sowiecką „pomoc” w pacyfikacji „Solidarności” (patrz: „Biuletyn IPN” 12/2009, http://www.ipn.gov. pl/portal/pl/24/11508/nr_122009.html); Lech Kowalski, który w zachowanych dokumentach KOK (Komitetu Obrony Kraju – peerelowskiego superrządu) wyczytał, że przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego rozpoczęto już latem 1980 (!), a więc jeszcze przed powstaniem NSZZ „Solidarność”; Piotr Gontarczyk, który w protokołach posiedzeń rządu PRL wskazuje ewidentne dowody sprawstwa kierowniczego Jaruzelskiego w zbrodniach stanu wojennego; Wojciech Sawicki, który do polskiej historiografii wprowadził rewelacyjne dokumenty zachowane w archiwach niemieckich.

Z filmu wynika, że stan wojenny był dla Wojciecha Jaruzelskiego najważniejszym wydarzeniem w karierze…

Owszem, o ile początkiem jego kariery było wstąpienie na służbę sowieckiej bezpieki w latach 40. jako TW „Wolski”), o tyle stan wojenny był drugim takim punktem zwrotnym. W roku 1981 Jaruzelski skupił bowiem w swoich rękach wszystkie instrumenty władzy w PRL – i wówczas, opowiadając się po polskiej stronie, mógł zaważyć pozytywnie na naszych dziejach, a przy okazji zmienić nędzny bilans swojego życiorysu. Mógł na powrót stać się Polakiem, ale wolał pozostać sowieciarzem.

Wprowadzenie stanu wojennego to była konieczność czy osobista decyzja Jaruzelskiego?

Nie ma co do tego wątpliwości. Zresztą kiedyś sam Jaruzelski bardzo kategorycznie podkreślał samodzielność i suwerenność swojej decyzji – zmieniło się to po 1989 r., kiedy „na nowym etapie” Adam Michnik i jego „GWiazda śmierci” zaczęli lansować Jaruzelskiego jako „człowieka honoru”.

Wydaje się, że celem wprowadzenia stanu wojennego była kontynuacja władzy partii komunistycznej w Polsce i dalsze uzależnienie od ZSRR. A przecież władze sowieckie rozważały daleko posunięte ustępstwa na rzecz Polski…

Ten fakt ujawniają m.in. zapiski Czerniajewa, który w sierpniu 1981 r. zanotował, że Breżniew otwarcie wyrażał wobecKani, a także innych satelickich genseków, Honeckera i Żiwkowa, przyzwolenie na „finlandyzację” Polski. To po raz kolejny całkowicie falsyfikuje kłamliwą tezę Jaruzelskiego o rzekomej „bezalternatywności” stanu wojennego.

Wróćmy zatem do Wojciecha Jaruzelskiego. Generał pozuje na polskiego patriotę. Nie przeszkadzało mu to jednak złożyć w kwietniu 1981 r. dymisji z funkcji premiera rządu PRL na ręce szefa KGB, Jurija Andropowa…

Tak, to kapitalna scena, prawda? Jej zapis zawdzięczamy Włodzimierzowi Bukowskiemu, który skopiował m.in. ten tajny protokół posiedzenia sowieckiego politbiura, w którym Andropow (ówczesny szef KGB, późniejszy gensek) relacjonuje tajne, nocne spotkanie na bocznicy kolejowej w Brześciu: „Towarzysz Jaruzelski ponowił prośbę o zwolnienie go z funkcji premiera [PRL]. Wyjaśniliśmy mu dokładnie, że niezbędnie jest dalsze pozostawanie przez niego na tym stanowisku i godne pełnienie powierzonych mu funkcji”. I to wszystko na temat rzekomej suwerenności i „polskości” PRL. Notabene, ciekawe, czy Tusk i Komorowski miewają dziś podobne chwile zwątpienia?

Jakim człowiekiem jest generał Jaruzelski? Z pańskiego filmu „Towarzysz Generał” wynika, że to konformista, który dla kariery w partii komunistycznej nie wahał się poświęcić swoich kolegów.

Nic dodać, nic ująć. Ale, jak pan pewnie zauważył, w filmie niewiele jest psychologizowania. Podstawowym celem było zgromadzenie niezbitych faktów – by nie wchodzić w ślepą uliczkę akademickich dyskusji o wewnętrznych rozterkach tego ober-sprzedawczyka.

Stan wojenny został pozytywnie przyjęty nie tylko przez rządy państw komunistycznych. Kanclerz RFN Helmut Schmidt gratulował generałowi wprowadzenia stanu wojennego…

Owszem, wprawdzie czynił to dyskretnie, za pośrednictwem Honeckera. Ale to wtedy właśnie położone zostały podwaliny strategicznego sojuszu Moskwy i Berlina (wówczas chwilowo Bonn i Berlina), którego podstawą jest pełna zgodność co do zbędności jakichkolwiek innych suwerennych ośrodków krystalizacji politycznej w zdemilitaryzowanej i swobodnie eksploatowanej strefie pomiędzy Niemcami a Rosją. Sojusz ten jest dziś w pełnym rozkwicie i szybkimi krokami – zwłaszcza po pieczętującej go zbrodni smoleńskiej 2010 r.-zmierza do ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej.

Kiedy zobaczymy film „Towarzysz generał idzie na wojnę” w TVP?

Proszę o to pytać mojego szanownego stryja Juliusza, który jako lojalny aparatczyk postpeerelowski został rzucony na ten jakże istotny odcinek frontu walki ideologicznej z Polakami i już pół roku prezesujetej reżimowej telewizji zwanej dla zmylenia przeciwnika publiczną. Niestety, nie mogę służyć kontaktem, bo go nie mam.

A jaką politykę tu się uprawia, o tym świadczy dobitnie fakt zaaresztowania” przez TYP SA pierwszego Towarzysza generała” – jedyna emisja w lutym 2010 r. zainteresowała ponad 3,5 miliona widzów, to był rekord oglądalności. A TYP nie tylko filmu sama więcej nie pokazuje, ale na dodatek odmówiła sprzedaży praw do publikacji Towarzysza generała” na płytach. Notabene: to ewidentny przejaw rażącej niegospodarności – sprawa dla prokuratora.

Nowy film „Towarzysz generał idzie na wojnę” będzie więc na razie dostępny na płytach wydanych przez współproducentaDom Wydawniczy Rafael (patrz: http://rafael.pl/ksiazki/towarzysz-general-idzie-na-wojne-11-7427).

dą kolejne filmy wytwórni Open Group?

A o to z kolei proszę pytać koi. Roberta Kaczmarka, właściciela firmy. Ja tu tylko od czasu do czasu reżyseruję.

W ubiegłym tygodniu sąd umorzył wreszcie, po 3,5 roku, sprawę przeciwko Panu o rzekomą napaść na funkcjonariusza…

O dziwo, po ponad trzech latach nękania i straszenia więzieniem sąd potrzebował raptem trzech minut, żeby sprawę umorzyć. Nieoczekiwanie sąd zauważył, że zeznania policjantów są sprzeczne, akt skarżenia spreparowany, powołani wcześniej biegli” opowiadali bzdury, a wydany w zeszłym roku wyrok skazujący był kompletnie bezpodstawny Wcześniej sąd nie brał pod uwagę moich zeznań, a wnioski dowodowe odrzucał. Teraz nagle okazało się, że cała sprawa od początku jest dęta.

Ciekawa rzecz, kiedy 3 lata temu trzeba było insynuować, że jestem bandytą, sta­wiali się w komplecie dziennikarze” bez mała wszystkich mediów wrocławskich i centralnych z GWiazdąśmierci” na czele. Kiedy teraz sąd wycofuje się rakiem ze sprawy kompromitującej dla policji, prokuratury i sądów, i przyznaje, że jestem niewinny, nie ma nikogo, kto by raczył zamieścić o tym bodaj wzmiankę.

I jak się czuje człowiek uznany za niewinnego?

Może popadam w rutynę, może za bardzo się przyzwyczaiłem do roli podsądnegoale ta nagła odmiana losu każe mi się tylko głębiej zastanawiać, co teraz wymyślą. Bo przecież bajek o niezawisłych sądach w III RP nie będziemy tu opowiadać.

A jakiego rozwoju sytuacji Pan się spodziewa?

Mam nieskromne poczucie, że zrobiliśmy z koi. Robertem Kaczmarkiem dość aktualny film. Proszę zwrócić uwagę, jak np. propaganda antysolidarnościowa stanu wojennego odżywa dziś w stylu i retoryce kłamliwych relacji z marszu niepodległościowców 11 listopada. A aktualne władze postpeerelowskie nie ukrywają przecież, że stan wojenny – czy jakkolwiek się to będzie nazywało – jest dziś dla nich oczywistą opcją

GRZEGORZ BRAUN (ur. 1967), reżyser, publicysta, zdeklarowany monarchista, autor m.in. filmów dokumentalnych: Plusy dodatnie, plusy ujemne”, Marsz wyzwolicieli”, Eugenika – w imię postępu”.

Nasza POLSKA, nr 51-52 (842-843), 20-27 XII 2011, str. 12

Komentarze