Rządy Tuska były rządami jawnych zdrajców, a Lech Wałęsa był i jest nadal podporządkowany wojskowej bezpiece – mówi były kandydat na prezydenta Grzegorz Braun w wywiadzie, w którym pytania zadawali czytelnicy Polskiego Piekiełka.

1. Krystian Kaczmarek: Chciałem zapytać co Pan sądzi o tym, że na łamach parlamentu europejskiego unijni politycy mają zamiar dyskutować o sytuacji w Polsce po wygranych przez PiS wyborach (ten młyn z trybunałem)? Jak to sie ma do ustawy o bratniej pomocy 1066? Czy jest możliwe że nasi zachodni sąsiedzi pod pretekstem zamachu stanu mogą wprowadzić swoje siły do Polski? Jak przed takim scenariuszem można się uchronić?

Już z samej treści pytań wynika częściowa odpowiedź: tak, owszem, Polska stoi wobec zewnętrznego zagrożenia interwencją – co byłoby spełnieniem oczekiwań wewnętrznego obozu zdrady narodowej. W całym Eurokołchozie obowiązuje „doktryna Breżniewa” motywująca wszystkich członków do działania tam, gdzie „demokracja jest zagrożona”. A u nas od dwóch lat obowiązuje ustawa 1066 legalizująca zbrojne działanie służb obcych państw na polskiej ziemi. Droga do ukonstytuowania się „kondominium rosyjsko-niemieckiego pod żydowskim zarządem powierniczym” stoi więc otworem. Ostateczna decyzja należy jednak wciąż do Amerykanów – póki oni nie zapalą zielonego światła, Moskwa z Berlinem i Londynem (nasi tradycyjni rozbiorcy), ani Tel Awiw (ich chętny plenipotent) nie przystąpią do ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej. Tymczasem także i „Washington Post” pisze o „niebezpiecznym przechyle na prawo” w naszym kraju. Podstawowe pytanie na nadchodzący sezon brzmi więc: w jakie rozkazy wyposażony zostanie gen. Hodges, głównodowodzący sił USA w Europie, który za pół roku ma przybyć do Europy Środkowej z 15. tysiącami wojska (na manewry „Anakonda”) – ? Na straży czyjej suwerenności i jakiej racji stanu będzie 5 baz oficjalnie już przekazanych Amerykanom (w Łasku, Ciechanowie, Drawsku, Choszcznie i Skwierzynie) – ?

Jak się bronić? 1/ Na poziomie politycznym: w żadnym wypadku nie grać na skrócenie kadencji tego parlamentu – bo przy wszystkich wadach, może to ostatni, w którym o polskim interesie narodowym jeszcze ktoś wystąpi. Za żadne skarby nie dać się wepchnąć w wojnę (np. ukraińską). 2/ Na poziomie osobistym: nie dać się pozabijać, ani obrabować. Zadbać o bezpieczeństwo własnej rodziny – na wszelki wypadek mieć przynajmniej minimalną rezerwę kruszcową i przynajmniej jedną sprawną sztukę broni palnej pod ręką. 3/ Modlić się przykładnie, byśmy mogli na wiosnę godnie witać 1050. rocznicę Chrztu Polski, a jesienią – brać udział w jasnogórskim akcie Intronizacji.

2. Paweł Czarnecki: Panie Grzegorzu, jakby Pan rozwiązał spór o TK gdyby Pan był premierem z samodzielną większością w parlamencie?

Przede wszystkim, tu nie ma żadnego „sporu”, w sensie różnicy poglądów i wymiany argumentów – tu jest bezwzględna wojna propagandowa o wszystko. Obóz zdrady narodowej zagrożony utratą możliwości dalszego bezkarnego żerowania na otumanionym narodzie, przyzywa obcej interwencji. Ale zdaje mi się, że i bez moich rad pan superpremier-prezes Kaczyński całkiem nieźle sobie radzi :-) Jeśli gdzieś widzę poważne niedomagania, to nie w działaniach prawnych, ale w ich opakowaniu retorycznym. Istna rewia zaprzańców i agentów wszelakich mafii, służb i lóż w szeregach „obrońców demokracji” to przecież wdzięczny temat – ale zamiast demaskować przeciwników, funkcjonariusze aktualnego układu władzy pośrednio legitymizują ich przyjmując konwencję narzucaną przez „Stokrotkę” Olejnik et consortes.

3. Jakub Em: W jednym z wywiadów powiedział Pan, że pierwszą wizytą zagraniczną Pana jako Prezydenta byłby Watykan. Argumentował Pan to stwierdzeniem, że we wspólnej historii zawsze odnosiliśmy korzyści z sojuszu z Państwem Kościelnym. Proszę się odnieść w tym kontekście do kwestii Państwo Kościelne a Rozbiory Polski oraz do sprawy Żołnierzy Wyklętych w kontekście porozumienia PRL-Kościół z 1950 roku, szczególnie punkt 8. tego porozumienia.

Proszę zauważyć, że do takich pożałowania godnych aktów dochodziło w sytuacjach, w których Kościół sam stawał się najpierw ofiarą bezwzględnych ataków – rabunków, rzezi, kłamliwej propagandy i perfidnej infiltracji. Kulminacją takich działań wymierzonych w Tradycję i autorytet Stolicy Apostolskiej w XVIII w. jest zniszczenie Towarzystwa Jezusowego (zakonu jezuitów), a następnie horror rewolucji; w XX w. to wojna wydana katolicyzmowi przez socjalizm międzynarodowy i narodowy. W II wojnie światowej polski kler katolicki był grupą zawodową ponosząca największe straty (nie licząc oficerów zawodowych): ginie częściej niż co piąta osoba konsekrowana, a więzienie i inne formy prześladowania cierpi prawie połowa księży i zakonników. Po czym przychodzi metodyczna praca polskojęzycznych sowietów na odcinku „walki z reakcyjnym klerem”. Proszę się nie dziwić, że po takiej masakrze i obróbce propagandowej może występować wśród ludzi Kościoła pewien deficyt odwagi i roztropności. Podane przez Pana przykłady powinny nas tym bardziej mobilizować do tego, by zawsze i wszędzie stawać w obronie Papiestwa. Bo to Tradycja katolicka jest istotnym generatorem naszej cywilizacji – której specyfika leży w tym m.in., że jej dobrodziejstwami mogą się cieszyć wszyscy, niezależnie od tego, jak blisko im do Kościoła. Dbajmy więc o ten generator. Dziś to jest przede wszystkim wyzwanie materialne: wykupić naszych kapłanów z „niewoli babilońskiej” (dotacje eurokołchozowe, pensje dla katechetów etc.) – aby mogli spokojnie czynić to, czego bez nich znikąd mieć nie będziemy (rozgrzeszenie i przeistoczenie) i aby mogli odważnie głosić Ewangelię, z której wyrastają dwa filary naszej cywilizacji: rozdział władzy świeckiej i duchownej (Bogu co Boskie, cesarzowi co cesarskie) i kategoria naszego bliźniego (wyłożona w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie) – bez tego tkwilibyśmy w barbarzyństwie i ciemnocie prawa plemiennego z jego rasistowskim przesądami.

4. Krzysztof Kozłowski: Ideały w polityce często weryfikuje potrzeba skuteczności. Mimo tego w jakich kwestiach polski polityk powinien być jednak bezkompromisowy?

WIARA, RODZINA, WŁASNOŚĆ – to są trzy sfery wartości, których bezpieczeństwo jest podstawowym wyznacznikiem wartości każdego państwa i patriotyzmu każdego polityka.

5. Kacper Kujawski: Czy uważa pan że w obecnych realiach geopolitycznych jest realne utworzenie intermarium – ta perspektywa jest ostatnio trendem w myśli amerykańskiej polityki zagranicznej jako osłabienie tandemu Rosja – Niemcy.

Nie tylko realne, ale i docelowo konieczne. Rzecz w tym, kto będzie tym międzymorzem rządził? Czy będzie to rzeczywista reaktywacja Wielkiej Rzeczypospolitej (czego nieodzownym momentem musi być podniesienie Korony polskiej), czy też ukonstytuowanie się „kondominium rosyjsko-niemieckiego pod żydowskim zarządem powierniczym” od Odessy, Konstancy i Kiszyniowa do Wrocławia i Szczecina – ? Uwaga: sytuacji nie ułatwia fakt, że to drugie będą nam zapewne sprzedawać właśnie w opakowaniu propagandowym „polityki jagiellońskiej” – wmawiając przy tym naiwnym słuchaczom, że jej istotą jest rzekomo „wielokulturowość”. Pamiętajmy więc, że „wielokulturowość”, owszem, w sensie respektowania staropolskich reguł nieingerencji państwa w sprawy prywatne: „wolnoć Tomku, w swoim domku”. Ale co innego sprawy publiczne, w których rządzić będą albo zasady cywilizacji łacińskiej wywiedzione z katolickiego personalizmu, albo kolektywistyczny trybalizm.

6. Ola La: Panie Grzegorzu, skoro wiemy już jak jest i dokąd to, co się dzieje, może nas ewentualnie zaprowadzi
– które kraje wg Pana możemy uważać za swoich sprzymierzeńców? Czy takie w ogóle istnieją ? A może to błędne myślenie i nie powinniśmy szuka żadnych ‘sprzymierzeńców’, a po prostu solidnych biznesowych partnerów, którzy umożliwią nam napędzanie polskiej gospodarki ?
Pozdrawiam serdecznie i z całego serca życzę powodzenia.

Wzajem, wzajem. Przy okazji: wszystkim Sz. Korespondentom wszystkiego najlepszego życzę – z Bogiem w nowy rok 2016!
Wszelkie przymierza, ma się rozumieć, muszą być oparte na wspólnocie interesów. Róbmy więc dobre interesy z kim się tylko da. Zastrzegam, że moje suygestie nie zakładają gwałtownego zrywania jakichkolwiek kontaktów, które już działają. Ale trzeba wszystko widzieć we właściwych proporcjach. Warto np. zauważyć, że jeśli już o interesy chodzi, to np. z USA mamy wymianę handlową na tym samym poziomie, co z Belgią – więc, z całym szacunkiem, nie tu jest klucz do naszego wzrostu gospodarczego. Gdzie go zatem szukać? Przede wszystkim: znieść żelazną kurtynę, którą pod dyktando UE i USA utrzymujemy na naszej wschodniej granicy – należy do tego dążyć ze wszystkich sił, a przemawiają za tym wszelkie względy ekonomiczne i geostrategiczne. Mówiłem o tym wielkokroć, nie powtórzę tu kompletnej argumentacji – ale w najbliższym otoczeniu to Białoruś (!) jest ostatnim otwartym jeszcze dla nas oknem możliwości. Jeśli mamy kiedyś doprowadzić do nowego otwarcia w kontaktach z Moskwą – to właśnie via Mińsk. Oczywiście prezydent Łukaszenka musiałby najpierw zobaczyć, że ma w Warszawie z kim rozmawiać – co po latach odrzucania wszelkich ofert z jego strony i retransmitowania przez nas na Wschód demokratycznego frazesu nie będzie wcale takie oczywiste. Oczywiście jest Budapeszt. Ale trzeba budować dłuższą oś: droga do Mińska wiedzie być może przez Ankarę z jednej, a Sztokholm z drugiej strony. Aby obronić nasza suwerenność musimy szukać wyjścia z pułapki geopolitycznej w jakiej tkwimy od stuleci. Pilnie należy zacząć wykorzystywać wszelkie możliwości w relacjach handlowych z Chinami. Obsługa europejskiej końcówki „nowego szlaku jedwabnego” to wspaniała perspektywa – nic dziwnego, że wszyscy inni chcieliby czerpać z tego profity (to nb podstawowa współczesna przesłanka koncepcji „kondominium” na naszym terytorium).

7. Michał Sykutera: Jakie postaci miały największy wpływ na Pańskie myślenie o polityce?

Moi dziadkowie – Wincenty Sebastian Reklewski (1875-1939), ojciec mamy, oraz trzej Braunowie: Juliusz (1904-1990), ojciec mojego taty i dwaj jego bracia, Kazimierz (1899-1920), i Jerzy (1901-1975). Uwaga: „wpływ na myślenie” nie oznacza bynajmniej bezkrytycznego naśladownictwa – raczej stałe zaangażowanie w spór międzypokoleniowy 😉

8. Michał Sykutera: Jakie trzy zmiany są Polsce najbardziej potrzebne?

1/ Wykreślenie z Konstytucji art. 220, który obliguje rząd warszawski do coraz głębszego zadłużania się u międzynarodowych lichwiarzy.
2/ Broń niekonwencjonalna dla Wojska Polskiego i przynajmniej jedna sztuka broni palnej w każdym szanującym się polskim domu.
3/ Intronizacja Chrystusa Króla Polski – tj. uznanie przez władze państwowe najwyższego zwierzchnictwa Króla Królów. Trzeba prosić o błogosławieństwo – bo inaczej go nie będzie. Pan Bóg szanuje wolną wolę, którą nas sam obdarzył. Jeśli upieramy się opierać nasze życie publiczne na zasadach laickiego republikaniuzmu – nie liczmy na zbawcze cuda. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.

9. Pirat Karmazynowy: Panie Grzegorzu, czy nie wydaje się Panu, że sztuczne wywołanie fali nachodźczej, to nie tyle próba islamizacji Europy, co pierwszy etap likwidacji państw narodowych, poprzez całkowitą ich pacyfikację? Budzenie się ruchów narodowościowych w zagrożonych przez Islam państwach prowadzi do zamieszek. Im większe zagrożenie, tym większa agresja ze strony, autochtonów. Dla dobra obywateli, obywatelom odbierze się ich prawa (Francja zrobiła pierwszy krok w tym kierunku) i rządy zjednoczone pod niebieską flagą będą mogły wprowadzić jeden dla wszystkich zamordyzm. Rozbraja się nas przecież nie bez powodu. Wszystko jest po coś.

Nic dodać, nic ująć.

10. Jan Fiedorczuk (Polskie Piekiełko): Platforma Obywatelska rządziła naszym państwem 8 lat, a wraz z jej przegraną kończy się pewna epoka w polskiej polityce. Czy mógłby Pan wskazać najważniejsze aspekty „ery Tuska”, które będą miały swoje następstwa w przyszłości? Które decyzje podjęte przez rząd w latach 2007-2015 były najważniejsze, za które należy pociągnąć polityków do odpowiedzialności, czy dostrzega Pan jakieś plusy tych rządów?

Istotą tych rządów była konsekwentna rezygnacja z polskiego interesu narodowego, dalsza abdykacja z suwerenności i konformizacja wobec dyktatu zewnętrznego. A wewnętrznie głównym imperatywem działania było po prostu zabezpieczanie interesów bezpieczniackich klik, które wykreowały i uplasowały w fasadzie „demokratycznych rządów” ich wszystkich: Komorowskiego, Tuska, Sikorskiego, Kopacz, Schetynę, Pawlaka et consortes. Całą sytuację ogniskuje oczywiście sprawa zamachu warszawsko-smoleńskiego 10 kwietnia 2010 r. Ale nie zapominajmy też o gorącej linii od Merkel do Tuska. Wspomnijmy hołd berliński Sikorskiego w 2009. Pamiętajmy o sesji wyjazdowej rządu w Jerozolimie w roku 2011. O zdradzie gazowej Pawlaka w 2010. Trzeba by, owszem, rozliczyć wszystkie „afery”, które były w istocie normą tych rządów. Ale szczegóły nie powinny przesłaniać najważniejszego: to były po prostu rządy jawnych zdrajców i zaprzańców. Oby nasze państwo wzmocniło się na tyle, byśmy ich w dobrym zdrowiu mogli zobaczyć przed sądami – jak sypią siebie nawzajem.

11. Stanisław Hyrnik (Polskie Piekiełko): Co powinien robić zwykły Kowalski, by poprawić sytuację?

Tu już nie chodzi o jakąś względną „poprawę sytuacji”. Chodzi o przetrwanie narodu i jego suwerenny byt na własnym terytorium. Każdy Polak niechaj najpierw zatroszczy się o bezpieczeństwo własnej rodziny (patrz: odpowiedź na pierwsze pytanie). A jeśli ma jeszcze dość sił i środków na zaangażowanie publiczne, zapraszam do „POBUDKI”: www.poubudka.org – proszę o zaangażowanie w akcję „BUDZENIA ŚPIĄCYCH RYCERZY” i realizację programu: KOŚCIÓŁ – SZKOŁA – STRZELNICA – MENNICA.

12. Stanisław Hyrnik (Polskie Piekiełko): Lech Wałęsa zakończył przeprowadzany przez Pana wywiad słowami „Jak może śmieć pytać mnie o takie rzeczy?” (takie, czyli kwestię współpracy z bezpieką). Wcześniej powiedział „hańba dla mnie i dla pana jest, że pan śmie zapytać mnie o coś podobnego.” Czy gdyby wówczas Wałęsa przyznał się do współpracy, powiedział publicznie „tak, współpracowałem. Przepraszam.” dzisiaj Polska wyglądałaby inaczej, czy były prezydent padłby ofiarą „seryjnego samobójcy”?

Lech Wałęsa (dla starych znajomych z Trójmiasta: Wałek) ma na sumieniu znacznie gorsze sprawy – z czego nie zdawałem sobie sprawy 10 lat temu zadając mu pytania o sprawę „Bolka”. Współpraca z SB w ll. 70. była faktycznie tylko skromnym epizodem w porównaniu z całożyciową lojalnością wobec bezpieki wojskowej, z która pierwsze kontakty nawiązał odbywając zasadnicza służbę wojskową w l. 60., a wobec której lojalny pozostaje do dziś. Zakłamanie jego biografii jest niewątpliwie jednym ze zworników systemu III RP i chwila szczerości Wałęsy mogłaby istotnie zagrozić szerszemu układowi. Gdyby to ode mnie zależało, zaproponowałbym Wałkowi status świadka koronnego

Komentarze