Wrocławski reżyser Grzegorz Braun został dzisiaj aresztowany. W odosobnieniu filmowiec spędzić ma siedem dni.

Zatrzymanie ma związek ze sprawą sądową, w której Braun oskarżony jest o pobicie policjantów. On sam twierdzi jednak, że padł ofiarą napaści funkcjonariuszy. Więcej o sprawie, która ciągnie się już od 6 lat, przeczytasz tutaj. Braun został ukarany za obrazę sądu podczas jednej z rozpraw.

Według Joanny Czarneckiej, partnerki reżysera, policja po raz pierwszy w celu zatrzymania Brauna zjawiła się w jego mieszkaniu 15 lipca o godz. 6.20. Funkcjonariusze nie chcieli się wylegitymować, ale przystąpili do przeszukania lokalu. W tym czasie Grzegorz Braun przebywał w Warszawie. Filmowiec wrócił do Wrocławia 21 lipca żeby stawić się w areszcie. Służba więzienna odmówiła jednak jego przyjęcia, bowiem ich zdaniem nie widniał w rejestrze. Ostatecznie do zatrzymania reżysera doszło dzisiaj w godzinach porannych w jego mieszkaniu. Czynności dokonano bez wezwania i zupełnie przypadkowo, bowiem Braun przebywa w Warszawie pracując nad kolejnym filmem, natomiast wyjątkowo na jeden dzień wrócił do domu. W chwili obecnej bliscy Grzegorza Brauna próbują ustalić kogo mogą pytać o możliwość odwiedzenia skazanego podczas pobytu w areszcie. Cztery różne instytucje nadzorujące tę sprawę podały różne procedury realizacji odwiedzin.

Całą sytuacją zbulwersowany jest opozycjonista z czasów PRL, Krzysztof Grzelczyk.

-To się w głowie nie mieści w demokratycznym państwie prawa, żeby coś takiego miało miejsce. Nie świadczy to wszystko najlepiej o wymiarze sprawiedliwości w Polsce – mówi nam prawicowy działacz – Dotknęło to człowieka, który korzysta ze swoich praw do wolności słowa, tworzy filmy o ważnych wydarzaniach, wypowiada się o bieżących wydarzeniach, krytycznie o władzy. I to jest prawdziwa przyczyna takich działań, które śmiało można nazwać represjami. Ja to pamiętam z czasów PRL-u, kiedy w ten sposób postępowano z ludźmi, którzy mieli odwagę krytykowania władzy. Niestety dochodzi do podobnych sytuacji w obecnych czasach.

Grzelczyk odnosi się również do postępowania prowadzonego przeciwko reżyserowi.

-Same zarzuty, że Grzegorz Braun pobił kilku policjantów, to jest jakieś kuriozum. On sam tłumaczy, że dopiero wtedy, gdy poskarżył się na nadużycie siły przez funkcjonariuszy, ci złożyli oskarżenie przeciwko niemu.Ciężko w ogóle udowodnić, że jeden człowiek jest w stanie pobić kilka osób i to w dodatku przygotowanych profesjonalnie do takich działań.

Sprawę dosadnie komentuje również kandydatka na stanowisko prezydenta Wrocławia.

-Niezależnie od tego, czy sprawa dotyczy Grzegorza Brauna, czy jakiegokolwiek obywatela, to jest ona bulwersująca, bo demaskuje to jak działa nasz system prawny, a właściwie jak nie działa. Ukazuje, jak bardzo jest antyobywatelski, jak pracuje, żeby ten obywatel mu nie ufał – mówi nam Mirosława Stachowiak-Różecka.

Komentarze