Według relacji Joanny Czarneckiej, samo doprowadzenie Brauna do aresztu (przypomnijmy: ukaranego za obrazę sądu podczas rozprawy) wyglądało dość dramatycznie. Dwóch policjantów aresztowało go w domu we wtorek ok. godz. 7.00 rano. Doprowadzono go w kajdankach do komisariatu, skąd po przeprowadzeniu formalności znowu zakuto go w kajdanki i przewieziono do aresztu przy ulicy Świebodzkiej. Potem reżyser został poddany kolejnym procedurom: zrobiono mu zdjęcia, przeprowadzono badania lekarskie (m.in. RTG), przeszedł rozmowę z wychowawcą.
A można było po ludzku
Sprawę aresztowania Grzegorza Brauna skomentował mec. Stefan Hambura, który reprezentuje go w jednej ze spraw przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu.
-Przede wszystkim sąd powinien wziąć pod uwagę to, że sprawa rzekomego pobicia przez Grzegorza Brauna kilku policjantów toczy się już kilka lat i może być powodem obciążenia psychicznego oskarżonego. Sędzia powinien wykazać zrozumienie i większą wrażliwość w procesie, który tak długo trwa.
-Sąd powinien skupiać się na sprawie, a nie zaostrzać sytuacji. Taki wyrok prowadzącego postępowanie może być dowodem jego braku wyczucia i profesjonalizmu. A to z kolei podstawa do wyłączenia tego sędziego ze sprawy.
Zdaniem Stefana Hambury, w sprawie Grzegorza Brauna jest dużo dziwnych sytuacji. W opinii mecenasa, wymiarowi sprawiedliwości i urzędnikom działającym w jego imieniu brakuje normalnego, ludzkiego podejścia.
-Przecież można było to załatwić na telefon – uważa Hambura. – Tym bardziej, że Grzegorz Braun sam zgłosił się do aresztu i chciał dobrowolnie odsiedzieć wyrok. Świadczy to o dobrej woli skazanego, nie było zatem potrzeby stosowania represyjnych metod. Mam nadzieję, że takie działanie polskiego wymiaru sprawiedliwości nie doprowadzi do kolejnej sprawy w Strasburgu.