Warszawa, 17 listopada 2015 r.
Grzegorz Braun
Warszawa
Prezydent RP Andrzej Duda
Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
Wiejska 10, 00-902 Warszawa
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej
Wiejska 4/6/8, 00-902 Warszawa
Marszałek Senior Kornel Morawiecki
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej
Wiejska 4/6/8, 00-902 Warszawa
Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Sprawiedliwości
Al. Ujazdowskie 11, 00-950 Warszawa
Wielce Szanowni Panowie,
Panie Prezydencie, Panie Marszałku, Panie Marszałku Seniorze, Panie Ministrze,
Najusilniej proszę o niezwłoczne podjęcie działań zapobiegających bezprawiu, które w tym akurat przypadku dotyka nie mnie samego, ale moich kolegów, za których los czuję się osobiście odpowiedzialny: Rafała Mossakowskiego, Zenona Nowaka i Grzegorza Senatorskiego. Nie wątpię, że za piękną patriotyczną postawę, szczerą obywatelską gorliwość i bezkompromisową odwagę cywilną powinna ich spotykać raczej nagroda, niż kara – tymczasem proszę jednak przynajmniej położyć kres wyrządzanej im, jakże niezasłużenie, rażącej krzywdzie.
Mija właśnie rok od czasu, gdy pod rosnącym wrażeniem skandalicznych działań i zaniechań ówczesnych władz państwowych, których zwłoka w ogłoszeniu wyników wyborów samorządowych wzniecała uzasadniony niepokój wielu Polaków, 20 listopada 2014 r. zainicjowałem akcję w siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej. Działaliśmy wówczas – ja i moi towarzysze, wśród nich m.in. wyżej wymienieni – w stanie wyższej konieczności, by zapobiec popełnieniu przestępstwa polegającego albo wprost na fałszerstwie, albo co najmniej na rażących zaniedbaniach umożliwiających to pierwsze. Podstawą naszego działania było z jednej strony oczywiste prawo dostępu do informacji o działaniu organów państwowa, a z drugiej – imperatyw nie trwania w bierności wobec oczywistego zła, jakie w związku z opieszałością PKW narastało w polskim życiu publicznym.
Nasz osąd sytuacji w krótkim czasie zweryfikowany został jako trafny, a nasze działania jako istotnie konieczne – ponieważ w bezpośrednim ich następstwie podali się do dymisji członkowie PKW in gremio. Tym samym rzeczywistość polityczna przyznała w pełni rację tym wszystkim, którzy wraz ze mną przejwili wówczas niezgodę na postępującą autokompromitację państwa. Jestem przekonany, że nie tylko dobrze spełniliśmy wówczas swój moralny i obywatelski obowiązek sprzeciwu nałożony na nas przez poczucie patriotyzmu i zwykłej przyzwoitości – ale też w sposób znaczący przyczyniliśmy się do uzdrowienia sytuacji przynajmniej na tyle, by możliwe okazało się później skuteczne wyegzekwowanie także i przez Szanownych Panów Waszego biernego prawa wyborczego – w kolejnych aktach powszechnego głosowania, którym towarzyszyła przecież już bardziej wzmożona uwaga opinii publicznej, mobilizowanej m.in. przez Ruch Kontroli Wyborów zainspirowany wszak właśnie przez naszą akcję sprzed roku.
W kontekście zaistniałych zmian na lepsze, do których mieliśmy honor przyczynić się w tak skromny, lecz wymierny sposób, wszelkie doznane po akcji na PKW niedogodności i szykany (bezprawne zatrzymanie, areszt, oskarżenie, proces i wyroki skazujące w pierwszej instancji) można by uznać za niewarte wspomnienia jako nieuniknione „koszta własne” zaangażowania w sprawę polską. Rzecz jednak ma ciąg dalszy i ciąży nie tylko na życiu samych podsądnych, ale i na polskim życiu publicznym – trwające bezprawie kompromituje bowiem wymiar sprawiedliwości Rzeczypospolitej, a zatem wystawia na pośmiewisko Państwo w samej jego istocie. Oto procedujące latem 2015 r. warszawskie sądy drugiej instancji w krótkim odstępie czasu wydały w tej samej sprawie dwa całkowicie różne wyroki – wzajemnie sprzeczne co do rozpoznania stanu faktycznego i wzajemnie podważające swoją zasadność co do konkluzji prawnej. Moi koledzy: R. Mossakowski, Z. Nowak i G. Senatorski zostali ponownie uznani za winnych „naruszenia miru domowego” w siedzibie PKW (sic) – podczas gdy mnie, niżej podpisanego, ledwie parę tygodni później sąd od winy i odpowiedzialności uwolnił. Tak więc identyczne okoliczności i pobudki, zbieżne co do meritum zeznania tych samych świadków, tożsamy materiał dowodowy, w którym najbardziej istotne uznano nagrania z miejsca zdarzenia, wreszcie analogiczne argumenty obrony – jeden sąd jednoznacznie zinterpretował na korzyść niżej podpisanego, nb inicjatora akcji, a drugi podobnie kategorycznie – na niekorzyść równie bezpodstawnie oskarżonych moich kolegów, nb przeze mnie do udziału w akcji zaagitowanych.
Nałożone w tym wypadku kary grzywny wykluczają, jak Szanowni Panowie najlepiej wiecie, wniesienie kasacji do Sądu Najwyższego ze strony samych skazanych. Tym samym zamknięta została przed nimi ścieżka, na jakiej dochodzić mogliby sprawiedliwości przed sądami Rzeczypospolitej. Sprawiedliwe, zgodne z prawem i zdrowym rozsądkiem rozwiązanie tej sprawy – którym może być wyłącznie rozstrzygnięcie uwalniające ostatecznie moich kolegów od niezasłużonych konsekwencji prawnych i finansowych, a z naszego państwa zdejmujące odium urągającej jego powadze groteski – zależy więc od pilnego działania najwyższych urzędów, które Wielce Szanowni Panowie dziś piastujecie. W Waszych rękach zatem jest dziś komplet kluczy do sprawy, której dalszy bieg będzie miał charakter probierczy dla stanu państwa. Tak długo, jak długo Rafał Mossakowski, Zenon Nowak i Grzegorz Senatorski pozostają prawomocnie „skazanymi” – nie ma mowy o prawdziwej naprawie Rzeczypospolitej.
Z poważaniem,
/-/ Grzegorz Braun
Do wiadomości R. Mossakowskiego, Z. Nowaka i G. Senatorskiego